podobno zawsze musi być ten pierwszy raz... i oto stało się - grałam w kręgle i nawet nie wyszorowałam swoją osobą toru :))

po wczorajszej jeździe próbnej zdecydowałam, że po prostu MUSZĘ kupić żabcię (zwaną też radzieckim czołgiem szosowym) :]
(a po drodze z dynamo zahaczyłam jeszcze o uczelnię)

powiększam inwentarz :] © triss

do Dynamo w celu przejechania się na zabytkowej radzieckiej szosie (zwanej dalej Żabcią], a potem na lody do manufaktury :]

czy już mówiłam, że nie lubię urzędów?... i prędzej mi kaktus na ręce wyrośnie, niż kupię kiedyś następne auto ;P

i lody w manufakturze na ochłodę ;) a potem się rozpadało i powrót do domu przez kałuże małe i duże ;]

po kolejny papierek potrzebny w urzędzie... i rundka po mieście (m.in. przypadkowe, ale entuzjastyczne kibicowanie naszym siatkarkom na rynku w manufakturze), a na deser pizza ;]

w oczekiwaniu na pizzę (cieplutką:)) © triss

wnioski: temperatura poniżej 10 st. C pozwala na znalezienie miejsca w ogródku nie tylko dla siebie, ale też i dla swojego roweru... a nawet kilku(nastu) rowerów :D - niech żyje jesień :]

tempo 8 km/h jest zdceydowanie bardziej niebezpieczne od takiego koło 30 ;]

to chyba była praca x 2 + miasto x ileś tam ;]

taksówka (oby nie na gaz;) © triss

jak ja nie znoszę urzędów... brrr

myśl dnia: buty do tenisa i pedały spd to wyjątkowo złe połączenie ;P

czekanie na wyrok, czyli magiczne poddasze wydziału filologicznego ;] © triss