ona już wie
w ogóle to jest jakiś niesamowity paradoks - przez cały czas wszędzie pełno plakatów ("rowerpower"), promujących jazdę na rowerze. bo rower, wiadomo, jest zdrowy, nie produkuje spalin, nie zwiększa korków ani dziur w ulicach. ale kiedy już ktoś wreszcie zdecyduje się wsiąść na rower, to nagle zauważa, że wszędzie jest traktowany jak intruz - na ulicy przez kierowców, a na drogach rowerowych - przez pieszych (sic!). drodzy kierowcy utrudniający życie rowerzystom - gdybym nie jechała rowerem, to bym jechała autem. czyli mogłabym być tą, której tuż przed wami udało się śmignąć na żółtym. a gdy jadę rowerem, zabieram tylko małą część pasa - śmigniemy oboje. tak trudno to pojąć?