Wpisy archiwalne w kategorii

paczkowanie

Dystans całkowity:2884.00 km (w terenie 2.00 km; 0.07%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:41
Średnio na aktywność:70.34 km
Więcej statystyk

wiosennie

Czwartek, 18 lutego 2010 · Komentarze(0)
Kategoria paczkowanie
nic dodać, nic ująć - ten krótki tytuł wyraża więcej niż tysiąc słów :)))

tell me why...

Poniedziałek, 15 lutego 2010 · Komentarze(3)
Kategoria paczkowanie
I like mondays (so much) ;D znowu mi się świetnie jeździło - tak jakoś lekko, bez wysiłku i na dodatek radośnie... a nawet wiosennie, mimo padającego nieustannie śniegu :) może czuję w kościach, że ta upragniona wiosna nadchodzi? pod sam koniec jeżdżenia spotkałam Tomka, który też był głodny, więc wylądowaliśmy w presto :D słowem - dzień pełen przyjemności :))

na skróty :D

Piątek, 12 lutego 2010 · Komentarze(4)
Kategoria paczkowanie
na deser po śniadaniu trafił mi się kurs do zgierza. na zgierskiej czyhała na mnie Wielka Dziura w czeluściach kałuży. dobrze, że wzięłam pompkę, chociaż rano coś mnie korciło, żeby ją w domu zostawić ;) ze zgierza zatem postanowiłam pojechać skrótem...
skrót ;) © triss

jak się potem okazało, skrót nijak nie pasował do opon szerokości 1,2... za to idealnie komponował się z moimi butami ;) a na alleya nie pojechałam, bo koło 18. marzyłam jedynie o ciepłym łóżku i mięciutkiej kołdrze (spod której właśnie piszę;))

skrajnie

Czwartek, 11 lutego 2010 · Komentarze(6)
Kategoria paczkowanie
dzień pełen skrajności... rano ciężko, wieczorem pluszowo, słodko, a nawet walentynkowo. a wszystko to za sprawą pátibela Tadeusza* oraz Paulinki i jej babci. wszystkich serdecznie pozdrawiam, a Paulince składam najlepsze życzenia urodzinowe :) podczas czekania na Tadeusza, zrobiłam zdjęcie kościółkowi w śniegu... no właśnie - w śniegu - bo znowu śnieżyca dzisiaj. śnieg jest co prawda mięciutki i puchaty, a zimowa aura tajemniczo-przytulna, ale ile można? ;)
kosciół św. Teresy przy zakręconym rondzie Solidarności © triss


Pátibel to jeden z wielu ludzi, których możemy spotkać codziennie na ulicy, niczym niewyróżniający się z tłumu. Jednak pod wpływem chwili (i paru kufli piwa) potrafiący opowiadać niesamowite historie, niby przeżyte, ale w istocie dopiero co wymyślone. Możemy dowiedzieć się o nim tylko tyle, ile sam zechce nam powiedzieć, czyli zazwyczaj same sprzeczności. Ale przecież każdy jest bliższy swoim intencjom w marzeniach niż w rzeczywistości — kto nie potrafi marzyć, ten jest tylko trybikiem w machinie społecznej. Natomiast ten, kto marzy na głos, zwielokrotnia swoje skromne istnienie, śmiejąc się, dotyka absolutu i wykracza poza siebie. Hrabal pisze o pátibelach w następujący sposób: „są ludzie, którzy chodzą rowami dróg złotego środka, są ludzie, którzy wciąż chłodzą swe rozpalone głowy w bryzgach fal, w których nieustannie się pluszczą. Są ludzie, których czupryna jest osmalona od iskry, gdy prześcigali się w rozniecaniu ognia, są ludzie, którzy wciąż pędzą, by dopaść wielkiej szansy, widzianej na linii horyzontu. To pátibelé… Bo pátibel to człowiek, przed którym wzdyma się nieustannie ocean natrętnych myśli. Jego monolog płynie bez przerwy, to jako podziemna rzeczka w tunelu myśli, to znów wylewając się ustami na zewnątrz. Pátibel z reguły niemal nic nie czytał, ale za to wiele widział i wiele słyszał. I niemal niczego nie zapomniał. Pochłonięty jest swoim wewnętrznym monologiem, z którym chodzi po świecie jak paw ze swym pięknym upierzeniem. Pátibel, jeśli nie wdaje się w rozmowę z ludźmi, bawi rozmową sam siebie, podaje informacje o wydarzeniach, których znaczenie jest przesadzone, przesunięte, przekręcone, gdyż pátibel przecedza rzeczywistość przez diamentowe oczko inspiracji. Pátibela przepełnia podziw dla świata widzialnego, wskutek czego ten ocean pięknych widziadeł nie pozwala mu spać. Jest tak urzeczony opowiadaniem, że wygląda to tak, jakby sam język wybrał sobie pátibela, aby przez jego usta ujrzeć samego siebie i dowieść sobie, co potrafi… Toteż podczas gdy mądrzy i ostrożni starannie się odkażają, pátibelé pachną człowiekiem. Podczas gdy mądrzy i ostrożni przywieszają do swoich skrzydeł ołowiane ciężarki, skrzydła pátibeli już wracają z wyprawy z wyskubanymi i wypalonymi lotkami. Otóż pábieni jest niwelacją w obronie przed obrzędowością wykształcenia… pátibelé dowodzą, że życie jest warte tego, żeby żyć.”

sennie

Poniedziałek, 8 lutego 2010 · Komentarze(2)
Kategoria paczkowanie
spać...
myśl dnia: wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. a pod kołdrą to już w ogóle cudnie jest ;]
dobranoc :D

śpiący rycerze ;)

Piątek, 5 lutego 2010 · Komentarze(4)
Kategoria paczkowanie
niby śpiący, a dają popalić ;) ulica śpiących rycerzy leży tuż obok ulicy wyżynnej, której nazwa jest niezwykle trafna... gdybym tam mieszkała i wszędzie jeździła rowerem, to po pół roku pewnie mogłabym startować w jakimś prawdziwym maratonie mtb ;D

... wiosennie

Poniedziałek, 1 lutego 2010 · Komentarze(2)
Kategoria paczkowanie
jeździło mi się po prostu cudownie :))) już nie pamiętam, kiedy aż tak dobrze mi się jeździło :) nie wiem, czy to zasługa skowronka, którego dane mi było usłyszeć w parku, czy też zasługa słońca i ciepłego wiatru ;) ewentualnie przyczyna mogą być okulary, w których jeżdżę - dzięki nim świat wydaje się weselszy ;] postaram się ustalić sprawcę :D

chlupocząco

Piątek, 29 stycznia 2010 · Komentarze(7)
Kategoria paczkowanie
cały dzień chlupotało mi w butach. z dwóch powodów: po pierwsze - mimo błotników woda z kół radośnie chlapała na buty, a po drugie - przejeżdżający kierowcy wznosili fontanny błota pośniegowego, które, topiąc się na moich spodniach, ostatecznie spływało do butów. kolega zasugerował worki na śmieci na nogi w celu uniknięcia przemoczenia... ale chyba najlepiej by było, gdybym cała się owinęła folią, zostawiając tylko otwory na oczy, nos i usta. a tak poza tym jeździło się świetnie :D

śnieżnie ;]

Czwartek, 28 stycznia 2010 · Komentarze(5)
Kategoria paczkowanie
znowu napadało śniegu... jest go niemal po kolana. Taki ładny i delikatny, a taki zdradliwy - przykrył tory i miałam bardzo bliski kontakt z asfaltem. Oczywiście ośnieżonym. Noga się nieco popsuła, a na dodatek w butach chlupało wesoło cały dzień. Oby do wiosny :]